siedziała na jakimś murku przy tym kościele i w zasadzie czuła się trochę jak dziwka, bo niedaleko była latarnia, a poza tym miała krótką sukienkę, która za wszelką cenę próbowała naciągnąc bardziej na swoje kolana, ale jej to nie wychodziło, bo takie naciąganie było fizycznie niemożliwe. poza tym paliła papierosa. i bała się wstawać, bo stwierdziła, że jak wstanie, to ktoś ją zgwałci.

On wyszedł z kościoła, bo był u spowiedzi. Ostatnio podjadał czekoladki po 22 i musiał się pozbyc tego grzechu. -O czesc. -powiedział zaskoczony i też se odpalił papierosa. Usiadł nawet obok. Wprosił się na murek. Był zaskoczony widokiem palącej osoby pod kościołem, dlatego był taki bezczelny. -Całkiem solidne kazanie, co? -zapytał, bo myślał, że ona też była na mszy. A tak naprawdę to nie słuchał kazania. Słuchał mp3 przez co teraz nucił dżipsi szakiry, bo to nieźle wkurwiająca piosenka. Uśmiechnął się też ładnie do niej.

najpierw się przestraszyła i az upuściła swojego papierosa na ziemię, a że nigdy nie wiadomo co się na tej ziemi działo, nawet jeśli to przed kościołem, to bała się go podnosić, więc zapaliła nowego, kiedy uznała, że nie musi uciekać przed heathem bo to żaden gwałciciel czy zboczeniec. chyba... - o cześć - powiedziała, bo była straszną zgapiarą. powinna za to iść do więzienia. - tak. masz całkowitą rację. myślę, że to było jedne z lepszych kazań, które w życiu słyszałam. najbardziej podobał mi się ten fragment o iwonie wieczorek. - oczywiscie nie sluchala kazania, bo caly czas siedziała przed kościołem, a że usłyszała dzisiaj o iwonie to sądziła, że wszyscy, łącznie z księdzem, o niej gadają.

-mhm. -pokiwał głową zaciągając się. -można śmiało powiedziec, że iwona był najbardziej godnym zaufania apostołem. -wypuścił dym. tak naprawdę to nic nie wiedział o religii, kościele, apostołach piśmie świętym i biblii. Nigdy też nie słyszał wyrazu 'iwona' więc uznał to za imię męskie, któregoś z apostołów. -Jestem Heath. -przedstawił się całkiem głośno, żeby ludzie w pobliżu też usłyszeli. Nie lubił się przedstawiac sto razy. -Czekasz na rodziców? -zapytał i zaśmiał się, bo uważał, że to siara chodzic do kościoła z rodzicami;/

popatrzyła na niego, jakby był niedorozwiniętym ślimakiem, a potem roześmiała się, odganiając jakiegos upierdliwego komara, który chciał jej wejść do nosa, ale wilhelmina dzielnie się obroniła przed nim. - jestem billy. nie czekam na rodziców. ale ty pewnie czekasz, co..? ile masz lat, piętnaście? - zażartowała, bo oczywiście nie wyglądał na piętnastolatka. i miała nadzieję, że i ona nie wyglądała na taką, która potrzebowałaby eskorty obojga rodziców po 22.

Też się zaśmiał, bo był niedorozwiniętym ślimakiem i nic innego mu do głowy nie przyszło. -Nie obrażaj mnie. Mam 16 lat. Skończyłem w zeszłym miesiącu. -Super żart. Zgasił papierosa i uśmiechnął się do niej. Potarł nawet ręce, bo mu zmarzły. Ja dzisiaj np w pracy zmarzłam i źle się z tym faktem czuję, bo cały dzień świeciło słońce. -Mężczyzn się o wiek nie pyta. Mężczyzna ma tyle lat na ile wygląda. -Znowu się uśmiechnął, uznając za zabawne zmienianie powiedzonek. -Czekam tylko na moją nianię. -Wskazał na jakąś zakonnicę.

pomachała do zakonnicy, która chyba uznała ją za jakąś ladacznicę, bo uciekła w popłochu. - okej. już będę wiedziała, że nie można pytać facetów o wiek. wyglądasz całkiem dojrzale jak na szesnastolatka - stwierdziła, przyglądając mu się, przechyliwszy głowę na prawe ramię. - mogę porobić za twoją nianię, jeśli odprowadzisz mnie do domu. mogę ci nawet zrobic herbaty albo nalać wody do wanny, czy na co tam będziesz miał ochotę.. - miała nadzieję, że nie weźmie jej zbyt dosłownie, bo nie miała wanny.

Westchnął ciężko i prawie się rozpłakał. -Teraz będę musiał wrócic do domu na pieszo. -wskazał na uciekającą zakonnice. To pewnie był łupi goldberg (nie chce mi sie googlowac jak to sie pisze;/). Aczkolwiek ona chyba grała uciekającą zakonncice czy jakoś ten film się zwał. -szybko dojrzałem. przyznaję. -pokiwał mądrze głową i skupił swoją uwagę na billy. -to skoro mam Cię odprowadzic to raczej ja będę twoją niańką. -uśmiechnął się czarująco, bo był czarodziejem. -no ale już zrobię to skoro jestem dojrzałym chłopcem. -Znowu się uśmiechnął i nawet wstał!

- no dobra. w zasadzie taka zamiana ról mi całkiem odpowiada, bo nie lubię nikogo niańczyć - powiedziała i też wstała, a potem wzięła go pod rękę i poszli. i zacznę u niej.