-cieszę się, że ci smakuje. -uśmiechnął się szeroko i wziął sobie też precla, bo był głodny. orzeszki, które mu dała w parku przestały działac. -dodałem do nich specjalny składnik, po którym ludziom bedzie wesoło. -powiedział calkiem poważnie i ugryzł precla i zaczął wyjmowac następne i wkładac następne itp itd. -przynajmniej jestem na podium. -popukał się dumnie w klatę. -wystarczy mi możliwosc przesiadywania w cukierni twojej ciotki. naprawdę. -powiedział niestety z pełnymi ustami, ale założmy, że na swoj sposób to było całkiem słodkie;/ bardzo. zwłaszcza jak się spluł cały.

- jaki specjalny skladnik? wiedziałam, że ta mąka, to była kokaina - roześmiała się i wzięła kolejnego precla, stwierdzając, że co tam, najwyżej jutro nic nie będzie jadla przez cały dzień. podrapała się po brzuchu, a potem napila sie jeszcze wody, bo naczytala sie historii, że od wody się chudnie i w ogóle. - masz więc moje przyzwolenie na przesiadywanie w cukierni nawet po zamknięciu, kiedy tylko będziesz chciał tam siedzieć! - powiedziala, stwierdzając, że heath mógłby pomoc jej na przykład sprzątac w cukierni i pomyć podłogę albo okna..

-żartowałem. nie ma żadnego składnika. -zaśmiał się, ale zaraz spoważniał i spojrzał na nią. -wiedziałem, że masz jakąś chętkę do narkotyków. ciągle o nich myślisz, nie? -powiedział całkiem powaznie i już się nawet nie uśmiechał. wiedział, że to nie jego sprawa i takie tam, ale jednak się martwił. -dobra. to może od razu mi dorób klucze, co? -przygryzł wargę, bo pomylił swoje usta z preclem;/ postanowił go zjeśc do końca. -zapakuje kilka dla twojej ciotki zanim je zjesz, okej? -zasmial sie cicho i schylil sie po jakis plastikowy pojemnik czy cos. byl przygotowany na takie sytuacje.

przyglądała się chwilę heathowi,a potem swoim dłoniom, żeby znowu wrócić wzrokiem do heatha. - nie, co ty. tak mi się powiedziało. mogę już słowem nie wspominać o narkotykach, serio - zapewniła go, zastanawiając się, czy naprawdę by potrafiła, uśmiechnęła się, chociaż już się zmęczyła tym usmiechaniem.- i daj spokój! nie zjem już więcej precli... ale tak, koniecznie zapakuj trochę dla mojej cioci. mam nadzieję, że się ze mną podzieli, zebym miała co jeść jutro na śniadanie - zmarszczyła czoło, wyobrazajac sobie siebie siedzącą jutro rano pod lodówką;/ pustą lodówka!!!!1

Wziął kilka precli i wsadził do pojemnika i odstawił pojemnik na bok. -Zostawie jeszcze otwarte, bo jakbym zamknal to zrobia sie twarde, albo miekkie i beda niedobre. Nie pamiętam jak to jest. -wzruszył ramionami w jakis zabawny sposob, ktory nawet dla niego wydal sie smieszny. dlatego sie usmiechnal. -nie no spoko. nie bede ci przeciez zabranial mowic o tym o czym chcesz gadac. -chcial powiedziec, ze o jej hobby ale to by bylo chamskie wiec sie nie skusil na takie wyrazenie ;/ -to dam ci jeszcze jedno pudelko dla ciebie. -powiedzial i schylil sie po kolejne pudelko i zaczal pakowac precle. czul sie jak piekarz. jutro od tego schylania bedzie go bolal kregoslup ;/

- nie wiem, czy to dobry pomysł z tym pojemnikiem dla mnie.. tak bym zjadła najwyzej dwa precle, a teraz skoncze z calym pudełkiem. mam nadzieję, że dla ciebie coś zostanie, hm? nie chcę cię pozbawić śniadania. chociaż jakbys nie mial nic do jedzenia to wiesz, mozesz wpasc do cukierni, bo mamy rano pyszne bułeczki z czekoladą - rozmarzyla sie na mysl o tych bułeczkach, a potem usmiechnęła się. - i wcale nie chcę rozmawiac o dragach, heath. wychodze pewnie przed tobą na narkomankę i jak tak dalej pojdzie, to jeszcze na dilerkę, albo nie wiem co jeszcze! - roześmiała się. stwierdzila, ze chyba wlasnie uciekl jej ostatni autobus, ale sie tym nie przejęła aż tak bardzo.

-na śniadanie trzeba zjesc duzo i kalorycznie żeby miec energii na cały dzień. -uśmiechnął się i pewnie zapakował milion pojemników do jakiegoś tira. widocznie ona i jej ciota duzo jedzą;/ -jak nie zjesz to sprzedasz jutro w cukierni. żaden problem. -uśmiechnął się i wsadził do garnka już ostatnią porcję. w ogóle nie wiem ile z tych składników wyjdzie precli w realu, ale im wyszło sporo. pozdro rpg magiczne stworzenia i duszki. -w takim razie wpadne na śniadanie. i przy okazji cię podwiozę do pracy, co? bo mam nadzieję, że zostaniesz na noc. -zaproponował patrząc na gotujące się precle, bo się wstydziochał trochę. -niee. wcale nie wyszłaś na żadną cpunkę czy dilerkę i takie tam.

- tak, wiem, że trzeba dużo zjeść. ale jutro zjem chyba wyjątkowo dużo, biorac pod uwagę te precle i jeszcze obowiązkowe śniadanie w cukierni, bo nigdy nie moge sie oprzeć rogalikom z jabłkami. - potarła dłońmi o swoje piegowate policzki i uśmiechnęła się do niego szeroko. - nie będę dla ciebie problemem, jak zostanę na noc? rety, chyba bym się bała wracać o tej porze do domu.. - westchnęła. i wolała nie wnikac, czy faktycznie nie wyszla na ćpunkę, chociaz caly czzas jej się wydawało, że heath na nią patrzy tak, jakby zaraz miala sobie wstrzyknac heroine w żyłę.

-więc będziesz miała po prostu wyjątkowo dużo energii. -usmiechnal sie do garnka i wyjal juz ostatnie precle. wyłożył je na tacę i wyłączył kuchenkę itp. zestawił też garnek na inne to jakieś gówno na kuchence. palnik. na inny palnik! -no i po robocie. -ucieszył się i wytrzepał ręce dumny z roboty jaką odwalili. poczęstował sie preclem, bo znowu byl glodny. on wlasciwie byl glodny caly czas tylko czasami o tym zapominał. -nie no co ty. prześpie się na kanapie, a ty mozesz wziasc lozko. -machnal gdzies reka w kierunku swojej sypialni. -jakbys chciala koniecznie wracac to oczywiscie bym cie odprowadzil, ale zalecam zebys zostala. zjemy razem preclowe sniadanie. -zasmial sie cicho i zaczal troche sprzatac bo nie lubil balaganu w kuchni;/

- daj spokój, ja mogę spać na kanapie. chyba, że masz bardzo niewygodną kanapę, wtedy chyba wolałabym spać na ziemi.. - uśmiechnęła się i zerwała się z krzesla, coby mu pomóc ze sprzątaniem. schowała mąkę do szafki, wczesniej ostatni raz upewniając się, że to tylko mąka. - kurczę, przez to preclowe śniadanie chciałabym, żeby już był ranek - zaśmiała się, wstawiając do zlewu jakies miski, zaraz zaczela je myć, bo nie wiedziała, czy heath ma zmywarkę i jak ma, to czy zmieszczą się w niej miski, bo mogl miec taka super małą tylko na łyżeczki do kawy.

-nie no przestań. -przeraził się. -jakby to wyglądało jakbym kazał ci spac na kanapie. -pokręcił głową, bo to byłby szczyt chamstwa. skrzywił się nawet na samą myśl. -mam niewygodne kanapy i niewygodne podłogi dlatego polecam ci łożko. -usmiechnal sie i odgonił ją od zlewu. -daj spokoj. ja pozmywam. wlasciwie to pozmywam jutro. dzisiaj juz mi sie nie chce. -westchnal i nalal tylko do misek wody, zeby sie namoczyly itp. -siadaj i zjedz jeszcze precla. -powiedzial i poczekał aż łaskawie wykona jego polecenie. -chcesz jeszcze herbaty moze? -zapytał wycierając ręce w ścierę;/

przeczytałam że wycierał rece w ścianę xd - sam daj spokój! skoro masz niewygodne kanapy i niewygodne podłogi to musimy spać razem w twoim łóżku. to byłoby wielce niesprawiedliwe, gdybym ja spała w łóżku, a ty na kanapie - zmarszczyła czoło. była przeciwniczką wszelkiej niesprawiedliwości na świecie. powinna zostac miss universe. usiadła i posłusznie wzięła jeszcze jednego precla. - nie, dzięki, nigdy nie mogę spać po herbacie. - poza tym po herbacie wciaz lata siku...

haha;d oj nie musi sie bac sikania, bo on ma toalete w domu. naprawdę... pozwolił sobie na taki luksus. -okej. -powiedział i przysiadł się do niej i też wziął precla. -to może jakiś sok czy jeszcze wody, hm? -rozłożył ręce, bo może miała inną propozycję, albo ochotę na coś innego. np na alkohol albo jakieś narkotyki;/ -mam wygodne kanapy. chciałem cię tylko przekonac do łóżka. -uśmiechnął się z pełną gębą więc wyglądał jak chomik. hamtaro;/ -swoją drogą życie jest niesprawiedliwe billy. -powiedział głosem jakiegoś proroka/filozofa/mędrca. ale pewnie wyszedł mu jakiś niemiecki akcent więc nie zabrzmiało zbyt fajnie.

- brzmisz jak niemiec. masz niemieckie korzenie? - spytała, przyglądając sie mu, by sprawdzic, czy ma nos w kształcie ziemniaka albo tłuste włosy, bo jej zdaniem kazdy niemiec mial i to, i to. ale wlosy heatha były ładne, jego nos tez. - nie, nie, dzięki, już się wystarczająco napiłam - zapewniła go. bała się o swój mały pęcherz... nawet jeśli miał toaletę w domu to i tak ją to przerażało. pewnie nie lubila sie zalatwiac u innych ludzi, o publicznych toaletach nie wspominając. - ale z ciebie oszukista. mogłam się domyslic, że masz wygodne kanapy... juz nie bede wierzyc w żadne twoje słowo! - obiecala mu, dojadając precla. stwierdzila, ze chyba wazy z piec kilo wiecej niż rano.

-nie mam na szczęście. -naprawdę się ucieszył z tego faktu, bo nie chciał żeby kiedyś w przyszłości urodziła mu się córka niemka. czasami nawet dziękował za to bogu. albo nie, bo w końcu nie słuchał kazań itp. -skąd wiesz jak brzmią niemcy? -zaciekawił się i uśmiechnął podejrzliwie. -z każdym słowiem coraz bardziej mnie intrygujesz. -przyznał i napił się wody. pomyślał, że jest niemiecką narkomanką z dworca zoo. trudno. chcial jej powiedziec, ze przytyla ale sie powstrzymal. -precelka? -zapytal podsuwajac jej talerz. byl babą jagą. chciał ją utuczyc a potem zjesc. cwaniak.

dobrze ze nie wiedziała o jego złowrogim planie. - nie, już nie mogę. jakbym zjadla cokolwiek więcej, to chyba bym pękła - złapała się za brzuch, z ciężkim westchnięciem, a potem się uśmiechnęła. - naprawdę? to miło, że cię intryguję - stwierdziła, a potem chwile się zastanawiała, bawiąc się kosmykiem swoich włosów, bo lubila swoje wlosy. to pewnie byla i tak tylko peruka, ktora ukradła cioci. tak naprawde to ona byla swoja ciotka i miala rozdwojenie jaźni.- mialam chłopaka niemca w liceum i brzmiał tak samo jak ty przed chwilą.

była swoją ciocią AHHAHAHA. -ah to nie jedz rzeczywiście. szkoda jakbyś pękła i wnętrznościami pobrudziła mi kuchnię. -zarzucił sucharem. jak z fejsbuka. suchar dnia. -może i miło, ale gorsze jest to, że nic nie chcesz o sobie powiedziec. hehe. -zaśmiał się tak hehe i miał oczywiście nadal na myśli te narkotyki. nie wiem czemu się ich uczepił. pewnie znał ade;/ -był urodziwym chłopakiem? -zapytał, bo słyszał jacy są niemcy. pewnie chodziła z którymś z tokio hotel, ale nie powiedział tego na głos.

bill z tokio hotel trafil do tego liceum po tym jak wypil rodzicom butelke wodki.. -był bardzo przystojny. ale chyba byl w duzej czesci wlochem, chociaz wychowal sie w niemczech. ale był idiotą- usmiechnęła się na jego wspomnienie i westchnęła. - a o czym mam tobie opowiadać, co? o tym, w co bawilam sie, jak mialam dziesięć lat? - mialam bardzo ladne lalki - pochwalila się mu, ale zaraz uznała, że to chyba go mało interesowalo, bo faceci nie przepadaja za lalkami, chyba ze jakimis lateksowymi.

-wiec wychodzi na to, ze wcale nie chodzilas z niemcem. -zaśmiał się i jak juz minął mu atak śmiechu to westchnął. -czemu idiotą? zranil cię? -zapytał, bo własnie tego się spodziewal. wiedzial, ze faceci rania, bo sam byl facetem. znal sie na wylot. i innych tez. a kobiety byly odwieczną zagadką. -jesli tylko masz ochote na takie opowiadania to pewnie. czemu nie? -zgniotl pusta butelke i wrzucil do odpowiedniego smietnika, bo segregowal smieci. nie wyobrazal sobie jak mozna ich w ogole nie segregowac;/ -juz ich nie masz? -zapytal o lalki.

- nie, nie zranił. był strasznie głupi.. w sensie intelektualnie. czasami nie potrafił sklecić zdania, a jednak uroda tego do konca nie wynagradzała - uśmiechnęła sie i załozyła nogę na noge, pocierajac dlońmi o swoje ramiona. - teraz chyba już mi się nie chce o niczym opowiadać. chyba jestem zmęczona. nie mam lalek, bo musialam je wyrzucic, jak sie przeprowadzalam. troche mi przez to smutno. ty mi o sobie poopowiadaj, heath - rozkazała. powinien sie cieszyc ze nie byla az taka domina, by krzyczec do niego 'jęcz!'.

-aha. to mam nadzieję, że byłaś z nim razem tydzień, góra dwa. -podrapał się za uchem, bo mu się tam pająk zalęgł. nie wiedział jak można by wytrzymac z debilem więcej niż tydzień. -albo jak byliście razem to może kazałaś mu się nie odzywac i wtedy był przystojny i milczacy, co? -zaśmiał się, bo to był słaby żart. -jak chcesz to możesz się już położyc. -powiedział skoro jest zmęczona. nie chciał byc nie miły. -nie wiem co ci opowiedziec. nigdy nie miałem lalek. ehhehehe. -podrapał się po czole. -nie mam jakiś super historii, które powaliłyby cię na kolana.

- na pewno by sie takie znalazly - zapewnila go, a potem powiedziala, ze faktycznie sie polozy, pocalowala go na dobranoc w policzek (byla super grzeczna!) i poszla spac. pewnie spala nago w jego lozku zeby jakby zmienil zdanie i przyszedl do niej spac do lozka to mial niespodzianke,,, dobranoc, ide!

zaśpiewał jej na dobranoc jakąś piosenkę dody, albo behemota. i tak długo dziś byłaś! jestem zaskoczona! ;o dobranoc!

wstała strasznie wcześnie, żeby wciągnąc troche kokainy (miala schowaną w staniku pewnie albo w skarpetce) i ubrana w swoje wczorajsze ciuchy (ktore były całe ubrudzone mąką i ciastem) myła naczynia,a robiła to jak christian kamiński czyli tak https://www.youtube.com/watch?v=cbZnVeQbKiQ xd

dobra więc przyszli do niego, bo pewnie mieszkał w tym samym bloku co floyd. a jak nie, to niewiele dalej. w każdym razie billy kiedy piła, paliła papierosy i skręty, a na dodatek cpala kokaine, to robila sie porządnie napalona, wiec zanim zdazyl otworzyc drzwi to przyparla go do tychże drzwi i pocalowala go calkiem namietnie i zachlannie...