to bardzo fajne słowo. aaron siedział w kwiatkach i popalał haszowego skręta, śpiewając pod nosem farewell to the fairground.

omg komar mnie ugryzł;/ Była upita trochę winem, ale spoko bo ogarniała. I wyszła na spacer wyprowadzic psa, a potem w połowie drogi zauważyła, że nigdy nie miala psa. Postanowiła się wybrac więc na spacer w okolice liceum dla zbuntowanych. Usłyszała piosenkę i podążała w stronę dźwięku i jak znalazła się dostatecznie blisko to też zaczęła nucic tą samą nutę. aczkolwiek nie wiem co to jest więc wiesz...;p

white lies, byłam dziś na organgje i grali *+10 do lansu*, taa. aaron podniósł glowę na joy, bo śpiewała nie do taktu i inne okropieństwa, także poczuł się w obowiązku do poprawienia jej o ile to brzmi jakby było po polsku, bo trochę nie ogarniam - źle śpiewasz - mruknął więc, wynurzając się z krzaków jak wenus z morskiej piany, z tym, że nie był ani gruby, ani nagi. kobietą też nie był, muszę cię rozczarować. w przeciwieństwie do kopernika

o ale ekstra. kiedyś się podniecałam white lies ale mi przeszło;/ własciwie to tylko dwiema piosenkami ;/ e.s.t. i death chyba czy coś takiego. nie pamiętam. -może dlatego, że nie mam zielonego pojęcia co tam śpiewasz. -szepnęła, bo bała się, że jacyś profesorowie śpią w liceum dla zbuntowanych i ich pogonią. Ona pewnie nuciła lady gagę, bo to jedyna wokalistka jaką znała. -czemu się tu chowasz? -zapytała i kucnęła, bo uznała, że tak nikt jej nie zauważy.

-hm - zastanowił się nad jej pytaniem, ignorując całe wcześniejsze paplanie, którego nie słuchał, skupiony na dopalaniu swojego haszowego skręta - chyba tu mieszkam - odpowiedział więc powążnym tonem i można odczytać to tak, że mówił o szkole, albo konkretnie o klombie, w którym przebywał. zerknął pod nogi na swoją torbę na ramię, z której wysuwały się książki o czarnej magii. chciał zostać voldemortem i studiował tu zakazaną magię, ale wolał nie mówić tego joy.... - a ty? jesteś woźną?

-Całkiem zajebistą mieścinkę sobie tutaj znalazłeś. -powiedziała mając oczywiście na mysli krzaki. Otworzyła wino, które kupiła po drodze i się napiła. -Chcesz? -zapytała i wysunęła rękę z butelką. W ogóle cały czas mówiła szeptem, bo była glupia. Fajnie, że chciał zostac Lordem Voldim. -Niee. Udaję kobietę, która powiesiła się w tej szkole 20 lat temu i straszę ludzi takich jak ty. Niestety nie płacą mi za to. -wzruszyła ramionami i przez to zabolało ją kolano.

-hm, to kiepsko - powiedział, zgwałcił ją, bo zawsze marzył o seksie z duchem i poszedł. sori :*

ok joł! ;*