włożył jej do kruchej rączki wiśniowego djaruma, zamiast jakiegoś bezsmakowego l&m'a czy co tam chciała zapalić - a masz tak na urozmaicenie dnia, chociaż tyle pomogę - uśmiechnął się delikatnie, nie każdą dziewczyną obdarzał uśmiechem po minucie znajomości. spojrzał na addison - ważne co jest w środku - wyglądała tragicznie - trochę jestes poobijana ale tego.. - nie chciał drążyć tego tematu - co za chuj Ci to zrobił ? - skiepował szluga.

- oj nie ważne, nakryłam go w takim momencie, że po prostu szkoda gadać, a po tym wszystkim się przystawiał jeszcze do mnie - wzdrygnęła się na samą myśl, mogła by ulec bo była przecież pod wpływem alkoholu! w sumie floyd był bardzo pociągający, ale lubił i chłopców i dziewczyny i jakoś addie po tym miała lekki wstręt do niego. zapewne jest tak na razie, a później i tak się obydwoje wykorzystają jeśli chodzi o sprawy łóżkowe.

- twoj chłopak ? zdradził Cie ?! - zerwał się trochę z ławki. co mogło mu przyjśc innego na myśl jak nie zdrada - co za ciul - pokiwał glową i spojrzał na addison - dajesz jakoś radę ? może kawa, sok czy piwo ? - stracił poczucie czasu, dla niego w takiej sytuacji mogła być nawet i kawa.

- nie to mój kumpel! boże, nie mogę powiedzieć, bo jak on się dowie to zginę marnie jednym słowem - wzruszyła swoimi chudziutkimi ramionkami bezradnie i popatrzyła na luckasa z wdzięcznością, za to jak go tak przyjemnie wyzywał, floyda chuja złamanego! - a tak go lubiłam! - jęknęła żałośnie i popatrzyła na swoje kolanka.

- kumple sie raczej nie leją po mordach - zmarszczył czoło i wrócił kilka miesięcy wstecz, przypominając sobie dyskotekę, na ktorej dostał w ryj od przyjaciela - znaczy, kurwa. leją się, ale nie laski! - sprostował. co prawda dostał słusznie bo słusznie, ale to gadka na kiedy indziej - bedzie ok - spojrzał na nią pytająco, bo sam nie wierzył w to co mówi - to co, piwko?

- spoko, możemy wypić - właściwie nie miała lat, ale kij z tym, jak się jest nieletnim pije się wiecej niż kiedy ma się już lata, conie. pomyślała właśnie o aaron'ie, za którym jej się zatęskniło bo lubiła się z nim kłócić i o emru, z którym oglądała horrory na odległość i oczywiście o floydzie, który ją zhańbił gej pierdolony - to chodźmy usiądziemy sobie gdzieś i przeczyścimy nereczki - uśmiechnęła się, czuła się jak idiotka z tymi siniakami, ale lejmy na to.

pewnie lubila ten park i znow tu przyszla bo pewnie wypsiukala caly dom i muchozolem i nie chciala sie zatruc! ; / usiadla gdzies na lawce

sorry ze tak dlugo, robilam jesc. tez lubil ten park. przypominal mu o jego matce. dobra to byl nieudany zart. tak czy inaczej lazil sobie tutaj z nosem w ksiazce, ale teraz juz nie, bo bylo ciemno. usiadl obok lourdes zeby zawiazac sznurowadlo, ale zorientowal sie, ze ja zna. -o. czesc.

lourdes pewnie spiewala i sie zlekla i pewnie wygladala jak jego matka wlasnie i zagadal dlatego - o czesc, - usmiechnela sie i ucieszyla w sumie ze nie jest sama. poprawila sukienke i potrzepala wlosy - co tam u ciebie? uprany kocyk? - spytala sie bo sie martwila ze mu go zbrudzila tak ze sie nie spierze ;<

- chyba go zgubilem - wzruszyl ramionami bo okazao sie ze nie byl tak bardzo przywiazany do owego koca jak poczatkowo myslal. poczestowal lourdes papierosem bo moje postaci to wstretne palacze. -czemu siedzisz tak sama?

odmowila papierosa, i zesmutniala bo sie przejela - to smutno! kiedy go zgubiles? - zainteresowala sie, pewnie go mole zjadly i nie chcial sie przyznac - a nie wiem, w domu mam sajgonki i chcialam tu jakos tak posiedziec. lubie siedziec tutaj jak jest ciemno. a ty? - nie ma co, beda najlepiej rozruszana para na tym forum!

czemu wszyscy narzekaja ze moje postaci sa nudne? :/ lamiecie mi serce.. - nie wiem co to sajgonki nawet - zwierzyl jej sie zgodnie z prawda i przypalil sobie papierosa. schowal paczke z powrotem do stanika. -nie boisz sie ze cie ktos zgwalci i zamorduje?

moje tez w sumie, i tak wcale nie powiedzialam : < - ogolnie burdel, zlej metafory uzylam - powiedziala wyjmujac cos do picia i popila proszek na bol glowy, nie wiem, moze za dlugo sluchania wiertartki u sasiada - boje sie, jak ciebie zobaczylam - popatrzyla na niego szczerze i powaznie, ale to dlatego ze leb jej troszke pekal. potem sie usmiechnela nawet

- aha. myslalem ze serio masz sajgonki. w sensie do jedzenia - ja tez ;/ - wygladam groznie? - zapytal unoszac brwi, podjaralo go to, bo zawsze chcial wygladac groznie ale niestety mial kompleksy przez to ze nosil okulary i wydawalo mu sie ze okularnicy nie maja tendencji do groznego wygladu.

- przeciez mowiles ze nie wiesz co to sajgonki.. - zasmiala sie i wygladala fajnie, szkoda ze nie bylo tego widac bo bylo ciemno xd chyba ze bohdan byl kotem - wygladasz... i boje sie ze zaraz cos mi zrobisz.. na przyklad udusisz sznurowadlem - odparla z usmiechem, ale delikatnym bo ciagle zaciskal ja bol..

- wiem ze cos do jedzenia. ale nie wem dokladnie... - rozesmial sie bo to byla debilna rozmowa! zgasil papierosa o reke bo byl twardym facetem - nosze buty na rzepy - sklamal zeby nie bala sie go ;/ i tak nie dowiedzialaby sie ze ma jednak sznurowane bo bylo ciemno! nachylil sie i pociagnal ja za wlosy.

-heeeeeeej! - przerazila sie - co robisz? - jakos nie wiem co napisac, nie mam troche weny. - bedziesz mi odkupywal wlosy bohdan gwarantuje! - usmiechnela sie i zeby nie bylo uprzedzam, lourdes nie miala nieswiezego usmiechu wiec jak cos moze sie do niej zblizac!

no ja tez nie mam 'weny' bo mi laza ludzie i sory za krotie posty ;d - przepraszam! - powiedzial i poszedl, jezu zagramy kiedys indziej bo mamy gosci i mnie tak wkurza wszystko. ;*

siedziała na ławeczce i znowu czytała, ale tym razem gazetę. czuła się odseparowana od swojego społeczeństwa, bo jedyni ludzie jakich tutaj znała poszli się napierdalać z jakimiś kibolami czegoś tam, a constance raczej się bała.

arvin też się bał. albo nie bał się, ale był na takie rzeczy zbyt leniwy, przynajmniej w niedzielne wieczory/popołudnia. w każdym razie szedł jakoś tędy, ze słuchawkami w uszach, sluchał lady gagi bo wybierał się na koncert w gdansku i miał zamiar nauczyc sie do tego czasu wszystkich piosenek. zauwazyl constance i wyciagnal z uszu te sluchawki, podchodząc do niej. usmiechnął się ładnie i podrapal sie po policzku. - cześć - powiedzial, zerkajac na jej ksiazke. zastanawial sie, czy byla az takim wielkim nerdem i caly czas czytala ksiazki.

to była gazeta. piszę tak krótkiego posta, a nie umiesz nawet skoncentrować się na nim na tyle, by to rozróżnić . nie wiem jak przechodzisz z klasy do klasy, skoro nie rozróżniasz takich rzeczy .
podniosła głowę do góry, by móc spojrzeć na arivna. na ustach, sama nie wiedziała, dlaczego, wyrósł jej taki automatyczny uśmiech. arvin był ładny i nie potrafiła ukryć, że jej się podobał.
- cześć - uśmiechnęła się. - siadasz? - bo tak nad nią stał, że aż strach było myśleć...

ale mi przygadalas!!!!!!;// po prostu dla arvina nie bylo roznicy miedzy ksiazkami, a gazetami. chwilę się zastanawiał, udając, ze jest nad czym, a potem usiadł obok niej, wczesniej sprawdzając, czy ławka nie jest mokra. uznał, że jest mokra, ale nie będzie jej przecież suszył chusteczkami higienicznymi albo suszarką (bo jeszcze by się wydało, ze nosi ze sobą suszarkę na wszelki wypadek). - jak leci? - spytał, przyglądajac się jej uważnie, bo był wampirem napadajacym staruszki albo jakims innym zboczencem z faktu.

przysunęła się, ale nieznacznie. bardzo nieznacznie, jednak na tyle znacznie, że ich ramiona się styknęły właśnie z jej inicjatywy, co było raczej zauważalne i dlatego nieco sie speszyła, analizując ten fakt i zastanawiając się, czy arvin pomyśli, że jej się podobał, bo ona chciała zrobic wszystko, żeby tak nie pomyślał, ale z drugiej strony... kurcze. no właśnie.
- całkiem nieźle, poza faktem, że zostałam sama, bo wszyscy poszli się bić z jakimiś kibicami...

w zasadzie całkiem mu się to spodobało i nie wiedział, czy jej się podobał, czy po prostu była napalona na każdego faceta, bo z tutejszymi laskami różnie tu bywało. niektórych się trochę bał, jak się do niego przyklejały i nie chciały się potem odkleić, kiedy on musiał robic prace domowa;/ - no co ty? nie mow mi, że nie lubisz bić się z kibicami! - powiedział, udając super zdziwionego, a potem się roześmial. - zreszta teraz nie jestes sama - zauważył.

- słuszna uwaga. teraz nie, ale jeszcze przed chwilą byłam - zauważyła, czując się przy tym trochę jak kretynka. zamknęła swoją gazetę i zwinęła ją od niechcenia w rulon, po czym schowała do swojej torebki. nie mogła czytać, kiedy siedział obok niej taki facet. - wiem, że to nie do wiary, ale naprawdę nie lubię sie bić. w ogóle ta szkoła mnie przeraża, arvin - zwierzyła się mu. - wszyscy ciągle się drą, coś odwalają...