pokiwała ze zrozumieniem głową w stronę emru po czym uśmiechnęła się na widok luckasa! - o hej! jak tam? - przytuliła się mocno do niego bo zatęskniło jej się zanim i w ogóle świat wirował, hehe.

-bella na koncu urodzi dzieciora! -zdradzil joan fabułe, bo nie lubil zmierzchu ale jakims cudem przeczytal.

stwierdziła, ze milosc Edwarda i Belii jest za piekna na jej nerwy i z zazdrosci pogryzła ksiazke i rzuciła nią o sciane. alkohol zle na nia dzialal

przytulił ją i cmoknął w czoło, zblizyl usta do jej ucha - juz prawie nie widac, mala - uśmiechnął się, chodzilo mu o te slady pobicia, ktore tak przezywala - a jego dorwiemy.. jak mi tylko powiesz kto to. pijemy coś? - luck byl jescze kompletnie trzeźwy. a tego wieczoru miał wyjatkową ochote sie nawalic.

KONCZE WLASNIE KSIEZYC W NOWIU NA SERIO I NIE WIEDZIALAM O BACHORZE, NIENAWIDZE CIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! SWIAT SIE ZAWALIL....

asjghajksg ;/ sory ;/

- ok chodź - złapała go za rękę i przeprowadziła przez salon/pokój/łazienkę/kuchnię/korytarz. polała mu i sobie wódeczki - wiesz luckas, nie mogę ci powiedzieć kto to i mam prośbę, nie mów nic o tym, nie chcę żeby ktokolwiek wiedział - poprosiła go i odwróciła się by zobaczyć czy nikt nie podsłuchiwał

wyskoczyl przez okno.

Joan podłuchała. zrobiła twarz: :O ale potem zapomniała czemu.

wow, jakby tak floyd się dowiedział, eh oh. zajął miejsce addison na kanapie, bo chciał usiaśc koniecznie obok emru, a tak naprawdę to kanapa była wygodniejsza. widzicie, awansował z podłogi przez pufę na kanapę <3.
- to co, komuś jeszcze wódki czy coś? - uśmiechał się szeroko i czuł się fajny i lepsz od wszystkich. miał dobrą fazę i zaczął śpiewać głośno..

dobra walneła głowa o podloge i straciła przytomnosc

patrzył na nią osłupiały. to co, byl jednym z niewielu, a moze jedynym, ktory o tym wiedział. czul się zaszczycony, ale nienawisc do goscia, ktory jej to zrobil wcale nie osłabła - dzieki - ocknął się i rzucił do addison w podziekowaniu za wodke - sliczna jestes, wiesz ?! - uśmiechnał sie zawadiacko i zaczął sie bawic włosami dziewczyny.

-ja chce wodki! -krzyknal zadowolony, ze ktos chce jeszcze pic. a chcial pic bo nadal czekal az billy wyjdzie z kibla. pewnie wciaga 2kg na raz. zycie.

zawstydziła się. zrobiła się różowiutka na twarzy - no proszę cię luck - popatrzyła w bok przygryzając wargę. - gramy w butelkę? - krzyknęła do wszystkich - znaczy jak chcecie - wzruszyła ramionami - ale to taka propozyszyn jak coś!

a floyd bał się, że troy nie przyjdzie, ale udawał, że nic go to nie obchodzi i wyszczerzył się do heatha. polał mu i stuknęli się kieliszkami. wypił całość i popitę zaraz, a potem oparł się zpowrotem na kanapie.
- więc, heath, pochwal się, czy obracasz jakąś dupę.

zasmial sie i podziekowal za wodke. stuknal nawet swoim kieliszkiem o cos. pewnie o sciane i sie napil. nachylil sie w strone floyda. -nie. ale naprawde lubie billy. -powiedzial szeptem zeby nikt nie uslyszal. np billy wychodzaca z kibla. -ale nie wiem czy cos wyjdzie bo jest starsza ode mnie. -obawial sie tego;/

billy miała piekne wyczucie czasu, biorac pod uwage pytanie floyda. wrocila do pokoju juz bez butelki, ktora zabrala, ale nie wypila calej, tylko zapomniała jej z powrotem ze sobą wziąć, pocierając dłonią o swój nos (pewnie faktycznie wciagnela dwa kilo) usiadła z powrotem obok heatha i powiedziala floydowi, że ma fajna łazienkę. i zaraz wlacze troja.

zaśmiał się do niej, widzial, ze sie zawstydzila i nerwowo zmienia temat - mozemy grac - puscil jej oczko i spojrzal na reszte.

troy nie mogl spac. i nie mogl znaleźc sobie nigdzie miejsca, wiec przyszedł do floyda, chociaz wiedzial, ze to glupie. ale byl gotow zrobic mu nawet loda, by ten go wpuscil xd. zapukal w kazdym razie, chociaz troche sie speszyl slyszac glosy zza drzwi. ale bylo juz za pozno na odwrot..

- no kurwa odezwijcie sie, gracie czy nie? - wkurzyla sie, sad story bro

- mozemy zagrac sami - zasmial się i spojrzał na addison.

-chcesz stad isc w jakies spokojniejsze miejsce? -zapytal billy nachylajac sie nad nia bo alko i skrety dodaly mu odwagi. no i chcial byc z nia sam;/

popatrzyła na luckasa - spoko - usiadła na podłodze i pociągnęła go za sobą! patrzyła sobie chwilę na floyda i pomyślała o aaronie też ;/

- ja mogę grać! luckas, nie pal się tak, stary - roześmiał się i poszedł otworzyć. tutaj gra muzyka... https://www.youtube.com/watch?v=6aUBuQ0PerM
no, tym samym pkazał, że dalej ma ochotę na addison, ale troche zapomniał o tym, jak zobaczył troya! - o, cześć, wchodź - powiedział jak gdyby nigdy nic. jego serce tłukło się... ach...

nie wiedziała w co chciała grać addison, bo czytalam waszych postow z poprzedniej strony, wiec tylko sie do niej usmiechala, zaraz jednak bardziej usmiechajac sie do heatha. - masz na mysli jakies konkretne spokojniejsze miejsce, heath? hmmm, w zasadzie chyba bym chciala stad isc.. - wypila juz wszystko co dalo sie wypic wiec pora spadac..