ej to serio wrzucic troya?xd

aha! i floyd zorganizował odpowiednio dla wszystkich kielony i popitę. on miał wszystko i wcale się nie czuł wykorzystywany, taka z niego dobra dusza (dobra dupa). stanął nad wszystkimi i przysunął jeszcze jakieś pufy do stołu, zupełnie kulturalni są.
- ej, to siadajcie! pijemy, pijemy! jest dobrze! - ale gospodarz!!!!!

klasnęła w dłonie zadowolona i pomachała heath'owi i billy! - siema! -siedziała po turecku i gibała nogami bo jej się zimno w sumie zrobiło, dobrze, że miał wódkę zawsze to ją jakoś rozgrzeje. zapomniała już o swoim siniaku, którego miała na policzku. właściwie to go przypudrowała i nie był tak bardzo widoczny więc miała jeszcze mniej powodów by się przejmować + ktoś mógłby uznać, że po prostu się uderzyła. w sumie to dużo osób już wiedziało o tym, że została pobita ale kij z tym!

no daj troya, będą udawać, ze nic nie zaszło, a jak addison wyda, to dostanie wpierdol znów xddd nie no dobra to taki zarcik ;*

ten keath to miała byc wtyka do mnie? ;/ dziwna jest ta paczka, myślała, ze wszyscy usiądą w kółku, pościskają sie za rece i porozmawiają o ich problemach, a tutaj wszyscy piją. No dobra, ona tez, ale wszyscy TYLKO piją. Westchnęła i rozłożyła się na podłodze. - Co u was słychać? - spytała, jak to wypadało będąc przyjaciółką. - Cześć Billy - zamachała z wesołym uśmiechem. Zrezygnowała już z podawania rąk na zawsze, wszystkim machała. Potem usłyszała ten komplement o włosach - dziękuję, ty też - powiedziała lekko zarumieniona, pewnie na nią leciała. Przysiadła się do stołu i wychyliła kieliszek.

przyszedl spozniony bo byl luzakiem, nie trafil za pierwszym razem w drzwi, bo krecilo mu sie w glowie od wszystkich schodow, trzeba popracowac nad kondycja. zapukal, bo nie chcialo mu sie samemu otwierac drzwi.

Podziękował floydowi za wódkę i pociągnął za sobą billy i usadowił ją obok siebie. Nadal ją obejmował jedną ręką, bo to już na stałe i się nie może odkleic. -Widzę, że szykuje się ostra popijawa. -powiedział szeroko się uśmiechając. Wyjął papierosy i odpalił sobie. Poczęstował też billy, bo coś tam wyczytałam, że inni już palili, a on nie lubił marnotrawic papierosów. -co nas tak mało? -zapytał ale i tak nie wiem kto jest jeszcze w tej paczce.

podbiegła do drzwi i otworzyła. zobaczyla mru i go pociągnęła za koszulkę do środka - dziś się nie zwierzamy, dziś chlejemy! - i w ogóle en, addie nie wyda, nie chce żeby tym razem w szpitalu się znalazła...

kim jest addison?

- dużo nas, heath, co ty gadasz, stary. ale nigdy nikogo za dużo - poklepał heatha po ramieniu, bo powiedzmy, że siedział gdzieś z brzegu albo koło floyda, albo floyd miał długie ręce tudzież heath super długie plecy i szyję jak żyrafa, właśnie sobie to wyobraziłam. w każdym razie usłyszał pukanie do drzwi i otworzył emru. - jezu chryste, to nie wiesz, że się wchodzi bez pukania do mnie? siema - i zrobił z emru grabę, ju noł. aha napisalam juz tego posta a nie widzialam. wpuscili wiec z addison go we dwojke xd. i opadl floyd kolo kogos, jeszcze nie wiem kolo kogo...

- oemdżi co ci się stało? - zapytał chociaż nie wiem czy addison miała jeszcze jakieś ślady po waszej mrocznej dramie. jeżeli nie miała to powiedział to gejowskim głosem mając na myśli jej włosy. w ogóle o mało nie rozdrapałam komputera bo myślałam że mam brudny przez heatha awatar który ma coś w rogu.- nie wiem. nie odwiedzam cię tak często jak twoja mama.- ostra wrzuta.

ej to moze potem go dam, bo za pietnascie minut ide sie myc, to jak wroce!
założyła nogę na noge i odpalila papierosa swoja ladna zapalniczka w koloże czerwonym, które pasowała jej do włosów i do czerwonej sukienki. przyglądała się dłuższą chwilę wszystkim, by w końcu się usmiechnąć. - a normalnie się sobie zwierzacie zamiast pić? - spytała, zerkając na addison. - wow. fajnie - powiedziała. i to nie tak, że się na przykład z nich nabijała, bo cala idea super paczki floyda jej sie podobala.

SANDRA JA TAK SAMO MIALAM!!!!!!!!

i za kazdym razem czytam addison jako adidason xd

odczepcie się od tego awa;/ ok siedział w milczeniu i się gapił po dziewczynach, bo na razie nie wiedział co innego inteligentego mógłby powiedziec skoro na razie nikt się nie bił, ani nie gwałcił. Westchnął i palił papierosa w skupieniu.

Floyd usiadł obok Joan na podłosze! - Ja się zwierzam - podniosła dwa palce do górym, jak gdyby się zgłaszała, ale potem wychyliła kolejny kieliszek, jak gdyby chciałą zaprzeczyć własnym słowom. Potem przywitała się ze wszystkimi, którzy poprzychodzili, a ja jeszcze z nimi nie grałam.

gdy emru ją o to zapytał, addie popatrzyła ukradkiem na floyda po czym wzruszyła ramionami - przyjebałam w drzwi jak po imprezie napita do domu wróciłam - poklepała go po ramieniu - dobra teraz ja polewam! - polała więc wszystkim i w ogóle dużo ludzi przybyło nawet, może i więcej wbije, hał słit. DZIĘKI SANDRA WIESZ ;/

- okay, ja też się mogę zwierzać! - powiedział i też podniósł palce, po czym wypił kieliszek wlasnie. - ej, jak coś, to w szafce mam jeszcze dwie butelki! czuję, że to sie szybko skończy - to drugie zdanie powiedział joan do ucha, w sensie o alkoholu, a potem położył rekę tak za nią na podłodze, więc mogła się orpzeć o jego ramię plecami. - powiem wam wszystkim, że strasznie kręci mnie mój dywan... ;d
i ukradkiem przysłuchał się addison na temat tego, co opowiadała o swym policzku....

-patologia - skwitowal odwijajac z szyi arafatke bo byl emo. dobra zart roku nie mial arafatki ani nic w tej desen. zakaszlal w dlon bo zlapal swinska grype po drodze i usiadl samotnie na podlodze bo jednak byl emo. uniosl brwi slyszac floyda zwierzenie o dywanie i zastanawiajac sie jak sie nazywa takie zboczenie.

Joan oparła się o rękę Floyda, bo nie wiedziała, że może jej przywalić, tak ja Adisson. Nikt sie jej nie zwierzał z problemów w domu... - Wiesz co Floyd, ja skoczę - zaoponowała, zerkając na kończącą się już butelkę. Kiedy szła skupiła się na ocieraniu stopami o dywan, bo stwierdziła, że może i ją będzie kręcił. - Mnie też kręci - wyznała wszystkim, stawiając nową butelkę na stół.

- jakbyś chciała, to mam świetny podkład, ktory idealnie maskuje siniaki i wszystko - powiedziala do addison, bo chciala byc pomocna. poza tym znala ten bol przyjebywania twarza w drzwi po imprezie.. ściągnęła buty i przesuneła je gdzies na bok, by ułozyć stopy na dywanie. - hmmmm.. twoj dywan naprawde jest niebywale pociągający - rzucila do floyda, mruząc oczy, a potem oparla sie o heatha troche.

-no to jak wy bedziecie się zwierzac to ja też. -powiedział skłonny do zwierzen. skoro wszyscy to wszyscy. -możecie zaczynac. jestem otwarty na to aby wysluchac o waszych skrywanych uczuciach. -zasmial sie i zachcialo mu sie zapalic skreta, wiec zgasil papierosa i wyjal skrety. teraz poczestowal wszystkich. wyjdzie na to, ze oklamal billy na temat narkotkyow;/ cham i prostak. -wszyscy od dawna wiedza floy, ze ciagnie cie do dywanow. -powiedzial zaciagajac sie.

addison, a nie adisson............ siedziała oparta o ścianę i patrzyła na wszystkich zgromadzonych. pewnie wkurzyła się jak joan się opierała o floyda. piła jakiś soczek i uznała, że zaraz walnie sobie jeszcze parę baniaków. o i do tego skręta sobie zapali, jest pięknie.

- okej. ja zaczne. -w sensie sie zwierzac. odchrzaknal i zamrugal dwa razy bo przekrzywila mu sie rozowa soczewka kontaktowa. - jestescie zajebiscie nudni i nie wiem po co tu przychodzilem. -mial pms.

-no i przyszedłeś tutaj między innymi dlatego, żeby nam to powiedziec i zebyśmy to wiedzieli i żebyśmy pracowali nad swoimi wadami. -Poczuł się przez to co powiedział jak na jakimś kółku dla niestabilnych emocjonalnie. Objął ramieniem billy, bo za dużo facetów tu było. Nie wiedział, że połowa z nich to geje.